niedziela, 28 grudnia 2014

Dramione + Blinny - Pokochaj



 Kolejna miniaturka stąd ----> Link
 Na życzenie Julii Laufeyson ♥ 
~Chriss


~*~


Musiała stamtąd uciec. Tylko gdzie? Deportowała się z cichym trzaskiem przed domem Ginny. Tak. Tylko ona ją zrozumie. Zapukała do drzwi. Nikt nie otwierał. Nacisnęła klamkę i weszła do przestronnego mieszkania. Ruszyła schodami na górę. Wiedziała, że właśnie tam znajduje się pokój jej przyjaciółki. Z rozmachem otworzyła drzwi i wparowała do sypialni.
- Oo! - Stanęła jak wryta wpatrując się w Ginny leżącą na Blaisie. - Emm... Nie przeszkadzajcie sobie. Ginn, jak skończycie, pozwól na chwilkę. Będę w kuchni. - Puściła do niej oko i wyszła z pokoju.


~*~ 


- Nie przejmuj się nią - Zabini całował szyję Ginny. - To ona nam przerwała. Może poczekać...
- Nie... Muszę tam iść.
- Ohh... Wiewióreczko, chcesz mnie zostawić? - Złożył na jej ustach gorący pocałunek.
- Zdecydowanie muszę iść.. - Niezdarnie zeszła z łóżka. Wiedziała, że za chwilę mu się podda.
- No cóż... Ale wróć szybko. Nie karz mi zbyt długo czekać. - Jeszcze raz ją do siebie przyciągnął i namiętnie pocałował. - Szybko mu się wyrwała i zarzuciła na siebie szlafrok zbiegając po schodach.
- Miona! Czemuż to zawdzięczam tak wczesną wizytę? - Hermiona podskoczyła na krześle i upuściła trzymany przez siebie kubek z kawą, który roztrzaskał się po całej kuchni. - Reparo! - Wszystkie odłamki skleiły się i kubek powoli opadł na blat stołu. Dziewczyna spojrzała na zegarek i ze skruchą spojrzała na przyjaciółkę. - Wybacz Ginn. Nie miałam pojęcia, że jest tak wcześnie!
- No więc? Co się stało?
- Ja... Draco... My... Ehh... - Poczuła, że zalewa się rumieńcem.
- No? Co wy? - Ponagliła ją rudowłosa.
- On mi się oświadczył! - Wyparowała i lekko zmieszana czekała na reakcję przyjaciółki.
- Oh! To wspaniale! - Ginny rzuciła się jej na szyję i mocno przytuliła. - A ty się oczywiście zgodziłaś, prawda?
- W tym problem. Uciekłam.
- Co?! Jak UCIEKŁAŚ?! Ty?
- Na to wygląda. I dlatego tu przyszłam. Potrzebowałam twojej rady.
- Hermiono, tutaj ja nic ci nie pomogę. W tej sytuacji musisz postąpić zgodnie z wolą swego serca!
- Tak... Iść za głosem serca... Przecież ja go kocham! Oh, Ginny! Dziękuję! - I już jej nie było. Dziewczyna roześmiała się i wróciła na górę.
- Wróciła moja księżniczka! - Zabini wyskoczył zza drzwi i objął ją od tyłu, całując w szyję. - A już myślałem, że o mnie zapomniałaś.
- O tobie? Wierz mi, o tobie nie da się zapomnieć! 

~*~

Wbiegła do domu i rzuciła mu się na szyję.
- Zgadzam się! Zostanę twoją żoną!
- Naprawdę? - Zdumienie chłopaka zmieniło się w bezgraniczną radość. - I tym razem mnie nie zostawisz?
- Już nigdy! - Zarzuciła mu ręce na szyję i przywarła do niego w namiętnym pocałunku. On nie był jej dłużny. Delikatnie położył ją na wielkim łóżku i kolejno ściągał z niej kolejne części garderoby. Już wiedziała, że to najwspanialszy dzień w jej życiu. On myślał tak samo.
- Kocham cię Hermiono.
- Ja też cię kocham Draco.
- Moja Pani Malfoy - wyszeptał wprost do jej ucha i delikatnie ją pocałował.

czwartek, 25 grudnia 2014

Wesołych Świąt!

Moi Kochani! 
W związku iż są Święta, chciałabym złożyć Wam najserdeczniejsze życzenia:


Wigoru na starość niczym u Gandalfa
Empatii dla innych jaką miała Ania Shirley
Szaleństwa pokroju Luny Lovegood
Odwagi równej tej u Kosogłosa
Łagodności rodem Łucji Pevensie
Yaskrawości na tle innych jak u Gatsby’ego
Charyzmy Augustusa Watersa
Hojności jak u Petroniusza

Śmiałości wzorem Don Kichota
Wytrwałości w czekaniu na miłość jak u Florentino Arizy
Inteligencji niczym Elizabeth Bennet
Ąbsurdalnie [:)] dobrego poczucia humoru Yossariana
Troskliwości Stasia Tarkowskiego  

A oprócz tego, by Wasze życie było jak:


 • dobra książka fantasy - żebyście poczuli magię świąt i uwierzyli w cuda;
• dobry kryminał – aby przy otwieraniu prezentów towarzyszył Wam dreszczyk emocji;
• dobra książka historyczna – żeby podczas chwil spędzonych w gronie rodziny nie zabrakło wspomnień i opowieści, które bawią i wzruszają;
• dobry romans – żebyście spędzili ten szczególny czas z osobami, które kochacie.

A poza tym, życzę Wam, żeby Wasze życie było jak dobra książka przygodowa – taka, od której nie możecie się oderwać i do której po latach wciąż będziecie chcieli wracać. 


Jeszcze raz: WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!!! ♥♥♥
~Chriss 






wtorek, 23 grudnia 2014

Harmione - W miłości zatrać się

Miniaturka z dedykacją dla Zuzi Wyrzykowskiej ♥
Opowiadanie napisane na prośbę ze strony ---> Link
Miłego czytania!
~Chriss

~*~


 - Myślisz, że o tym nie wiedziałam?! Myślisz, że tego nie przeczuwałam?! No tak! Bo przecież jestem głupia! - Hermiona stała w pokoju wspólnym Gryffindoru i ze złością przyglądała się Ronowi. - Jak mogłeś się tak zmienić... Zawsze byłeś taki.. dobry, a teraz? Jesteś gorszy niż Malfoy. - Odwróciła się i przeszła przez dziurę pod portretem.
- LAWENDER JEST O NIEBO OD CIEBIE LEPSZA! - Czerwony na twarzy Ron krzyczał za nią na korytarzu. Nie zwracała na niego uwagi. Mała go dosyć. Biegła, sama nie wiedząc gdzie. Chciała tylko uciec. Nagle na kogoś wpadła. Siła rozpędu odrzuciła ją do tyłu, lecz nim zdążyła upaść, silne ręce przyciągnęły ją do siebie.
- Hermiono! Co się... - Nie dokończył widząc w jakim jest stanie. Dziewczyna wtuliła się w niego wybuchając szlochem.
- Ooh Ha-Harry! Ba-bardzo cię prze-przepraszaam!
- Ciii... Nie masz za co. Chodź, usiądziemy i wszystko mi wytłumaczysz. - Objął ją czule ramieniem i poprowadził do najbliższej pustej klasy. Tam posadził ją na krześle i usiadł naprzeciw niej.
- No więc? Co się stało? - Zapytał delikatnie, kiedy dziewczyna przestała pochlipywać.
- Ron. Zerwaliśmy ze sobą. - Powiedziała to zimnym, twardym głosem. - Ale to chyba lepiej. W końcu nie rozumiem jak mogłam się zakochać w facecie pokroju Lawender Brown! - Tu wybuchła nerwowym chichotem. - Nie martw się. Już mi przeszło.
- I na pewno nie będziesz nasyłać na niego wściekłych ptaszków?
- Nie. Wtedy by mi na nim zależało, a tak wcale nie jest. Z resztą ten pomysł jest już przereklamowany. - Uśmiechnęła się do niego promiennie. - A jak z tobą i Ginny? Pogodziliście się już?
- Nie. Myślę, że to już koniec. Ale można powiedzieć, że rozeszliśmy się w pokoju. - Puścił do niej oko i uśmiechnął promiennie. - Za tydzień mamy wypad do Hogsmeade, jeśli chcesz możemy pójść razem.
- Oh! Tak! Bardzo chętnie.
- A teraz lepiej chodźmy, bo spóźnimy się na eliksiry. Chyba nie chcesz zaliczyć szlabanu u Snape'a? - Obydwoje wybuchnęli śmiechem i wybiegli z klasy, pędząc do lochów.

                                                                       ~*~

- Harry! Podaj mi to wypracowanie!
- Przecież nie jest złe...
- Nie oddasz czegoś takiego Snape’owi! Od razu postawiłby ci T*! Daj mi je, trochę je poprawie...
- Miono, jesteś kochana! Nie wiem jak ci się odwdzięczę.
- Oh przestań... - Uśmiechnęła się lekko, a na jej policzku wykwitł czerwony rumieniec.
Po pół godzinie dziewczyna oddała Harry’emu pergamin, a raczej dwie rolki pergaminu, zapisane drobnym pismem.
- Jeszcze raz ci dziękuję. Jesteś niesamowita!
- Nie przesadzaj. Po prostu jestem dobrą koleżanką.
- Chciałaś powiedzieć - najlepszą przyjaciółką!

                                                                       ~*~

- Hermiono! Chodź, bo się spóźnimy!
- Idę, idę! - Dopchali się do woźnego i wręczyli mu podpisane arkusze z pozwoleniami na wypady do Hogsmeade. - Gdzie pójdziemy najpierw?
- Może do Miodowego Królestwa?
- Okey. Spójrz czy to nie Ginny?
- Taak...
- Znów z Deanem! Nie rozumiem tej dziewczyny. Przecież Thomas to idiota! A miała takiego fajnego chłopaka! Przystojnego, mądrego, bardzo odważnego i kochającego... - Zatrzymała się raptownie i spłonęła rumieńcem.
- Naprawdę uważasz, że jestem przystojny?
- Emm... No wiesz... - Wyjąkała zawstydzona. - Tak, jesteś przystojny. O! Zobacz! Już jesteśmy. - Otworzyła drzwi i weszli do sklepu.
- Co powiesz na kremowe piwo?
- Bardzo chętnie. U madame Rosmerty jest zdecydowanie cieplej niż tutaj. - Zmarznięci i oblepieni śniegiem weszli do pubu i zajęli miejsca przy wolnym stoliku.
- Może wrócimy do naszej rozmowy sprzed Miodowego Królestwa?
- Emm... A na czym to skończyliśmy?
- Hmm... Chyba rozmawialiśmy na temat mojego wyglądu...
- Ah... No tak. Rzeczywiście.
- Więc twierdzisz, że jestem przystojny, tak?
- Taak... Ale wiesz, mówię to jako twoja przyjaciółka.
- W takim razie kto zawrócił ci w głowie tym razem?
- Znów ta sama osoba... - Hermiona wyszeptała z rozmarzonym wzrokiem.
- To co? Znam go?
- O tak! Bardzo dobrze go znasz!
- Hmm... Z Gryffindoru?
- Tak. Zgaduj dalej.
- A może mi o nim opowiesz, skoro znów podbił twoje serduszko?
- Emm... A więc tak... Brunet, piękne, zielone oczy, słodki uśmiech, nosi okulary, jest moim najlepszym przyjacielem i wiem, że zawsze mogę na niego liczyć. - Spojrzała na chłopaka i uśmiechnęła się smutno. - A tobie która zawróciła w głowie?
- Mi? No cóż... Śliczna brunetka, o wielkich czekoladowych oczach, w których można utonąć, z burzą włosów na głowie, o nieskazitelnej cerze, jest bardzo mądra i jest moją najlepszą przyjaciółką. - Ich spojrzenia się spotkały... Pochylili się ku sobie, nie zwracając uwagi na zatłoczony lokal... Harry delikatnie chwycił zbłąkany kosmyk włosów dziewczyny i włożył go za jej ucho. Musnął palcami jej policzek, który zabarwił się różowym rumieńcem... Hermiona przybliżyła się jeszcze bliżej i przywarła ustami do jego warg...
- Kocham cię - wyszeptała gdy odsunęli się od siebie.
- Ja ciebie też - odpowiedział również szeptem. - A tak przy okazji, na święta jedziesz do domu prawda?
- Nie. W tym roku zostanę na Boże Narodzenie w Hogwarcie. Muszę pilnować takiego jednego chłopaka...
- Tak? Jeszcze zobaczymy kto tu kogo będzie musiał pilnować! - Wybuchnęli śmiechem i trzymając się za ręce wrócili do zamku, nie zważając na płatki śniegu wirujące wokół nich.

 ~*~

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Dramione - Czy miłość może wybaczyć?

Z okazji zbliżających się Świąt, postanowiłam napisać miniaturkę w stylu Bożonarodzeniowym ;))
Miłego czytania, kochani! ♥
~Chriss

~*~

 ~Miniaturka I - "Czy miłość może wybaczyć?"


W przepięknej posiadłości siedział zasępiony arystokrata. Za oknem padał śnieg i wszędzie rozbrzmiewały kolędy. Mężczyzna wstał ze złością i zasunął zasłony. Nie miał zamiaru wysłuchiwać tych bzdur. Chwycił butelkę Ognistej Whisky i pociągnął spory łyk bursztynowego płynu, posępnie wpatrując się w ogień. Nienawidził Świąt. A dlaczego? Powodów miał dużo. Na przykład w zeszłym roku jakiś smarkacz wpadł na niego, przewracając go. Na skutek upadku złamał sobie rękę. Dwa lata temu ścigał groźnego przestępce, kiedy trafiła w niego wielka kula śnieżna. W rezultacie przestępca uciekł, a on musiał wysłuchiwać kazania Ministra Magii - Świętego Pottera. Lecz główny powód zaczynał się pięć lat temu. Wtedy stracił na zawsze miłość swojego życia. Teraz mógł tylko marzyć o spotkaniu z byłą i swoim synkiem. Westchnął i wypił kolejny łyk napoju. A do tego dwa dni temu zmarła jedyna osoba, która go rozumiała - Narcyza Malfoy. Odstawił pustą butelkę i aportował się na cmentarz. Wymienił zwiędłe kwiaty i usiadł na ławeczce przed marmurowym grobem. 
- Bardzo mi ciebie brakuje, mamo. - Szepnął do siebie. - Zawsze byłaś dla mnie taka dobra... Kochałaś mnie jak jeszcze nikt. A ja... Nie zawsze byłem dobrym synem. Lecz mimo to zawsze znalazłem sobie miejsce w twoich ramionach... Kocham cię. - Po tych słowach wrócił do domu. Zrezygnowany usiadł w swoim gabinecie przeglądając listy i zlecenia. Jego uwagę przykuła fotografia. Miała pozaginane rogi i plamy w kilku miejscach, ale nadal można było zobaczyć uśmiechniętą kobietę wtuloną w jasnowłosego mężczyznę. Brunetka machała, uśmiechając się promiennie, a blondyn z radością całował ją w policzek. Od razu odrzucił fotografię. Nie chciał na nią patrzeć. To należało do przeszłości. Już nigdy nie wróci. Nagle usłyszał odległe, niemal niedosłyszalne wołanie:
- Draco... Draco... - Chłopak rozejrzał się po pusty pokoju i poszedł do salonu. Znów usłyszał jak ktoś wypowiada jego imię, tyle, że teraz słyszał już wyraźnie chłodny kobiecy głos.
- Gdzie jesteś? - Zawołał rozglądając się dookoła.
- Z tobą, Draco. - Blondyn odwrócił się i zastygł ze strachu i niedowierzania. Stał twarzą w twarz ze swoją matką, a raczej z duchem swojej matki.
- M-mama? 
- Tak, kochanie. To ja.
- Ale... Dlaczego? Dlaczego nie poszłaś dalej? Wolałaś się błąkać? 
- Nie synku. Jestem na etapie... "zawieszenia"... Mam jeszcze wybór. Ale mam mało czasu. Chciałam ostatni raz się z tobą spotkać. Widzę, że jesteś bardzo nieszczęśliwy. To z Jej powodu, prawda?
- Tak... Bardzo za nią tęsknię... No i bardzo bym chciał...
- Poznać swojego synka, tak? Już go widziałam. Jest... śliczny. Ale nic więcej ci nie powiem. Sam musisz go poznać. Sądzę, że on również bardzo chce się z tobą spotkać, tak jak jego matka. 
- Ale... Czy ona nie jest już z kimś innym? 
- Synu! Nawet jeśliby była, twoim obowiązkiem jest walczyć! Musisz o Nią walczyć! O swoją rodzinę! Kochanie! Nie możesz się zamykać i odcinać od świata! Powiedz jej prawdę, pokaż jak bardzo ją kochasz, udowodnij, że jesteś jej godzien! 
- Sam nie wiem, mamo...
- Gdzie się podział mój pewny siebie, mądry i  waleczny chłopiec? Zamiast niego widzę tchórzliwego faceta, który użala się nad sobą! Mój czas już dobiegł końca. Muszę iść dalej. Ale najpierw chcę byś mi coś obiecał!
- Co takiego?
- Obiecaj mi, że zrobisz wszystko by być szczęśliwym.
- Ohh.. Obiecuję...
- Mój kochany syneczek. - Głos Narcyzy zadrżał, a ona sama złożyła pocałunek na czole arystokraty. - Żegnaj Draco. Kocham cię. Na zawsze. - I zniknęła. 
  
 ~*~

Pewna kobieta siedziała w wygodnym fotelu przed kominkiem czytając słodkiemu maluchowi książkę. Chłopiec miał bardzo jasne, prawie białe włosy, szare, duże oczy i piękne, szlachetne rysy. Kobieta spojrzała z czułością na malca i westchnęła w myślach. Czysty ojciec... Dzieciak odziedziczył po tacie wszystkie pozytywne cechy. Miał 5 lat, ale jak na swój wiek był bardzo rozwinięty. Mały geniusz. Tak nazywała go matka. Chłopiec bardzo ją kochał, była dla niego całym światem. Lecz jedno pytanie ciągle chodziło mu po głowie. 
- Mamo? - Zapytał słodkim głosikiem.
- Tak kochanie?
- Gdzie jest mój tata? - Kobieta zastygła. Książka wypadła jej z rąk, spadając na podłogę.
- Tatuś... On odszedł... Wiem, że jesteś bardzo mądrym dzieckiem i wiem, że rozumiesz... Mam rację?
- Tak. Ale skoro odszedł... Myślisz, że on czasem o nas myśli?
- Sądzę, że tak, skarbie. Ale teraz do łóżka. O tej godzinie mali chłopcy już dawno śpią. 
- Ale ja jestem inny niż inni mali chłopcy.
- Masz rację, ale to nie znaczy, że nie potrzebujesz snu. No już. Idziemy do łóżka. - Hermiona przykryła malca pościelą i pocałowała go w czoło.
- Branoc mamuś.
- Dobranoc synku. - Zgasiła lampkę i wyszła z pokoju. Usiadła na kanapie i objęła się ramionami. A więc w końcu poruszył ten temat. Wiedziała, że to nastąpi. Bała się tego i wiedziała, że czeka ją długa rozmowa z synem na ten temat. Jej malutki Eryk zasłużył na poznanie całej prawdy! 
Już za sześć lat wejdzie razem z synem do Wielkiej Sali. Chłopiec usiądzie na stołku, a tiara wykrzyknie nazwę domu, do którego będzie należał... A ona zajmie miejsce przy stole nauczycielskim i będzie bić mu brawo. Uśmiechnęła się do swoich myśli. Nagle usłyszała ciche pukanie w okno. Otworzyła je wpuszczając ośnieżoną sowę. Odwiązała list i otworzyła kopertę.
Zaczęła czytać, a jej serce biło coraz szybciej z każdym przeczytanym słowem:

Droga Hermiono!
Wiem, że nie powinienem do Ciebie pisać. 
Nie po tym co Ci zrobiłem. Ale teraz chcę Ci wszystko
wytłumaczyć. Zamierzam powiedzieć Ci całą prawdę, ponieważ Cię
kocham! Mam nadzieję, że zgodzisz się na spotkanie. Bardzo chciałbym poznać
 naszego syna.
Zawsze Ci oddany, 
Draco

Przeczytała list kilka razy, aż w końcu znała go na pamięć. Nie, to niemożliwe! On chce się z nią spotkać! Chce poznać ich syna! Poczuła mieszaninę radości i bólu. Nadal go kochała, ale ciągle widziała scenę z ich ostatniego spotkania... 
Było to dokładnie pięć lat temu... Dzień przed Świętami Bożego Narodzenia. Umówił się z nią w wykwintnej restauracji. Przyszła, ubrana w skromną czarną sukienkę. Czekał na nią. Kiedy usiadła powiedział, że musi jej coś powiedzieć. Wtedy pojawiła się wysoka blondynka, w wysokich obcasach i króciutkiej sukience. Podeszła do ich stolika i oparła się o Dracona. Wtedy powiedział jej, że nie mogą już być razem, że odchodzi. Odchodzi z dziewczyną jego marzeń, z tą blondynką, Armandą... Poczuła jak o jej policzku płynie łza... Zostawił ją w tej restauracji. Samą, w zaawansowanej ciąży, ze zdruzgotanym sercem. Opuścił ją na zawsze... Otarła łzę wierzchem dłoni i napisała odpowiedź:

Drogi Draco! 
Mimo Twoich uprzedzeń, jestem bardzo rada z możliwości spotkania
z Tobą. Możesz wpaść w każdej chwili. Czekam.
Hermiona.  

List całkowicie mijał się z prawdą, ale ciekawość wzięła górę. Musiała się dowiedzieć prawdy. Chciała wiedzieć, dlaczego wolał tę blondynkę, dlaczego zostawił ją z nienarodzonym dzieckiem, które teraz chciał poznać... Puknęło i w pokoju pojawił się przystojny młodzieniec. Nic nie zmienił się od czasu ich ostatniego spotkania. Patrzył na nią z mieszaniną fascynacji i lęku. Mimo woli z jej oczu wypłynęły łzy. Tak bardzo go kochała! Ale bez wzajemności. I nic tego nie zmieni. Przywołała na twarz sztuczny uśmiech i szepnęła:
- Cześć.
- Hej. - Odpowiedział również szeptem.
- Tyle czasu, a ty nic się nie zmieniłeś...
- To samo mogę powiedzieć o tobie. - Podszedł i przytulił ją  do siebie. Od razu od niego odskoczyła. Rana w jej piersi, która goiła się przez ostatnie pięć raz znowu się otworzyła. Zaczęła spazmatycznie oddychać i objęła się ramionami, próbując się uspokoić. Chłopak wyraźnie wstrząśnięty jej zachowaniem momentalnie się od niej odsunął. Poczekał aż kobieta się uspokoi, a potem zaczął:
- Przepraszam, nie powinienem... Wybacz. Ja... Chciałbym ci wszystko wytłumaczyć... Chce być całkiem szczery. Potem możesz na mnie nakrzyczeć, pobić mnie, wszystko. Ale najpierw mnie wysłuchaj. - Kiwnęła potwierdzająco głową i utkwiła w nim spojrzenie. - Na początek powiem ci, że cię kocham. Bezgranicznie. Moja miłość do ciebie zawsze była taka sama i wiem, że nic jej nie zmieni. - Z jej oczu znów pociekły łzy. - Byłem głupi, zraniłem cię i zostawiłem samą. Nie zdążyłem nawet być przy narodzinach mojego synka. - Tu głos mu się załamał. - Wiem, że to tłumaczenie jest nic niewarte i w żaden sposób nie usprawiedliwia mojego zachowania, ale musiałem to zrobić. Dostałem misję. Miałem schwytać Rokwooda. Wiedziałem, że grozi ci z tego powodu niebezpieczeństwo. Wiedziałem również, że nie przekonam cię do ucieczki. Musiałem cię zranić, sprawić żebyś o mnie zapomniała. Teraz wiem, że wyrządziłem ci większą krzywdę. Nawet nie wiesz jak bardzo bolało mnie to co zrobiłem... Po wykonaniu zadania, zrezygnowałem z posady. Pogrążałem się w smutku. Teraz chcę wszystko naprawić. Błagam cię o przebaczenie. - Kobieta patrzyła na niego wielkimi, czekoladowymi oczami. Wstała i zbliżyła się do niego. Mężczyzna spodziewał się, że go uderzy, lecz ona zrobiła coś zupełnie innego. Rzuciła mu się na szyję, a później zaczęła okładać go pięściami. W końcu się uspokoiła i przywarła do niego wargami. Całowali się namiętnie. W końcu mężczyzna odezwał się do niej:
- Hermiono Malfoy, czy nadal chcesz być moją żoną?
- Tak, Draco! Zawsze nią byłam i już na zawsze nią pozostanę! - Rozpromieniony blondyn porwał ją w ramiona, tuląc do siebie niczym małe dziecko.
- Mamo? - Mały chłopiec stał w drzwiach salonu przypatrując się swojej starszej wersji.
- Eryku, to jet Twój tatuś. Wrócił do nas. 

~*~

Sześć lat później Tiara Przydziału wykrzykiwała "Gryffindor!". Rozpromieniony chłopiec w podskokach udał się do stołu gryfonów i pomachał do rodziców siedzących koło siebie przy stole nauczycielskim. Matka z satysfakcją patrzyła na męża, który nieco zażenowany kręcił głową z niedowierzaniem.